Zamknij

Stracili dom w pożarze, teraz oczekują pomocy

19:49, 20.10.2019 Sebastian Pośpiech Aktualizacja: 20:09, 20.10.2019
Skomentuj
reo

- „Siedziałam u siebie w pokoju, gdy nagle coś trzasnęło. Syn przybiegł i krzyknął: mamo, uciekaj, bo pali się!” – wspomina z przerażeniem Zofia Śląska. Zabrała tylko torebkę z dokumentami. W mgnieniu oka pożar objął cały dach domu.

Dramat wydarzył się 12 września ok. godz. 14.00. W domu jednorodzinnym o numerze nomen omen 13 w miejscowości Suśnia (gm. Koźmin) przebywali wówczas pani Zofia i jej dorosły syn Łukasz. Właściciel budynku, Stanisław Śląski, był u brata, 30 km od miejsca swego zamieszkania. O pożarze dowiedział się od znajomego z pobliskiego Mokronosu. To był szok. Przyjechał parę godzin później.

Dach spłonął
Ogień pojawił się w korytarzu, pod schodami na poddasze. – Przyczyny nie znamy do dzisiaj. Prawdopodobnie doszło do zaiskrzenia przy liczniku prądu – twierdzi S. Śląski. W wyniku pożaru spalił się cały dach, korytarz, a pokoje i kuchnia zostały albo nadpalone, albo zalane wodą w trakcie akcji gaśniczej. W pożarze spłonęły także dwa komputery i dwa smartfony. Uratowała się lodówka, pralka i kuchenka gazowa. – Udało się nam wynieść niektóre rzeczy do ubrania, ale nie można ich założyć, bo całe przeszły smrodem spalenizny – mówi nam pan Stanisław.

Bez ubezpieczenia
Budynek nie nadaje się do zamieszkania. Nie był ubezpieczony, więc Śląscy nie dostaną odszkodowania. Sytuacja bardzo ich przytłacza. Próbują się pozbierać. Pan Stanisław co kilka dni jeździ rowerem z Czarnego Sadu do Suśni. – W chlewiku są trzy psy i kot, muszę je karmić – mówi.
Trzyosobową rodzinę gmina umieściła najpierw w gospodarstwie agroturystycznym w Orli, a po tygodniu przeniosła do Czarnego Sadu. Śląscy zajęli pomieszczenie po sklepie spożywczym w budynku, gdzie mieści się świetlica. Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej postarał się o 3 łóżka, przywiózł też odzież.

Niskie emerytury, syn bez pracy
Trzyosobowa rodzina żyje tylko z dwóch niskich emerytur starszego małżeństwa. Syn, z zawodu piekarz, nie pracuje. – Oboje mamy trochę po ponad 1 tys. 100 zł, ale niewiele zostaje nam z tego na życie – mówi S. Śląski. Opłaty za media i telefony komórkowe oraz inne stałe koszty to 700 zł, do tego dochodzi 280 zł pożyczki bankowej. Reszta pozostaje na jedzenie.

 

(Sebastian Pośpiech)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

Ha ha Ha ha

1 1

Do roboty. 35 lat facet i nic nie robi. Śmiech na sali. Zabrać za dupe i niech robi na ojca i matkę. Ale patrząc na zdjęcia wcześniej (gdzie tyle puszek po piwie) to trzeba było brać emeryturę i zasiłek na piwo. Szkoda gadać... Polska rzeczywistość... 22:23, 20.10.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%