Zamknij

Antoni Minta z Lutogniewa kończy 100 lat. Kieliszek żołądkowej gorzkiej wieczorem

10:46, 03.12.2019 Sebastian Pośpiech Aktualizacja: 11:56, 03.12.2019
Skomentuj

3 grudnia pan Antoni Minta z Lutogniewa skończył 100 lat. Cieszy się dobrym zdrowiem i kondycją. Ludzie, którzy go nie znają, nie mogą uwierzyć, że jest w tak słusznym wieku.  

Urodził się już w wolnej Polsce, w Lutogniewie, jako jeden z sześciorga rodzeństwa (najmłodsza, 96-letnia, siostra żyje). W tej wsi spędził niemal całe życie. Kilka lat temu do swojego domu w Koźminie zabrała go jedna z córek, by się nim zaopiekować.

Szewc z zawodu
Z żoną Katarzyną, która zmarła w 2016 r. w wieku 94 lat, miał sześcioro dzieci. Jeden z synów, Heniu (ur. w 1951 r.) zmarł jako trzytygodniowe niemowlę. Pozostałe dzieci dożyły wieku dorosłego. Najstarszy, Stefan (rocznik 1946), zmarł przed trzema laty. Pozostali potomkowie pana Antoniego to: Kazimierz (1948), Łucja (1949), Anna (1953) i Ireneusz (1960).


Wyuczył się zawodu szewca. W trakcie II wojny światowej pracował przymusowo w Krotoszynie, w magazynach wojskowych, m.in. w budynku przy ul. Benickiej. Po okupacji niemieckiej pracował w zakładach drzewnych przy ul. Fabrycznej. Na emeryturę przeszedł w 1979 r. Po godzinach pracy robił i naprawiał buty w swoim małym warsztacie. Będąc już emerytem pracował w betoniarni, robił też dachówkę. Aż do 70 roku życia. – Moje ręce wciąż rwały się do roboty. Trzeba było ciężko pracować – wspomina.

Na ślub rowerem
Dom wybudował w latach 1957-59 na działce, którą dostał od teściów. Jak mówi, bardzo trudno było wtedy o materiały budowlane. Po niektóre musiał  jeździć daleko, m.in. do Milicza. Wcześniej, od czasu ożenku w 1945 r., mieszkał u teściów. – Do cywilnego ślubu jechaliśmy rowerami. Było dwóch świadków i to wszystko – wspomina. To było 16 października, a 3 dni później państwo Mintowie wzięli ślub kościelny.

Żołądkowa co wieczór
Jaką ma receptę na długie lata życia? Już na 50-leciu ślubu podał ją gościom. To kieliszek wódki żołądkowej gorzkiej przed snem. Do dzisiaj, zawsze po kolacji, stosuje tę zasadę. Dzieci wspominają, że na miarę swoich możliwości nadal robi przysiady oraz wymachy rąk i nóg. Lubi spacerować na świeżym powietrzu. – Jak nogi chodzą i ręce ruszają się jako tako, to człowiek czuje się swobodny – mawia dostojny jubilat. Dzięki temu jest samodzielny. Ubiera i goli się bez problemu. - Jeszcze chciałbym coś robić, tylko że już nie daję rady – dodaje.

 

(Sebastian Pośpiech)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

TomTom

3 0

Wow! Gratulacje! I najlepsze życzenia jak najdluzszego bycia w dobrym zdrowiu stypendystą zusu :) 13:04, 06.12.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%