O te sprawy pytali radni miejscy podczas spotkania z p.o. dyrektora Natalią Mandrysz i starostą Pawłem Radojewskim.
Radni zastanawiali się, czy i jakie zmiany czeka krotoszyński szpital.
– Dużo się mówi o tym, że szpitali powiatowych jest za dużo. Ministerstwo Zdrowia wyraźnie do czegoś się przygotowuje. Ja to widzę po programie naprawczym dla szpitali, który będzie wyglądał zupełnie inaczej – wyjaśniała dyrektor Mandrysz.
Program naprawczy będzie złożonym dokumentem zawierającym informacje o stanie infrastruktury, analizę szans i zagrożeń, dostosowanie się do mapy potrzeb zdrowotnych. Ponadto zarządzający jednostkami ochrony zdrowia będą musieli wskazać możliwości połączenia się z innymi szpitalami oraz to, z jakich świadczeń medycznych lub oddziałów mogą zrezygnować.
– Widać, że NFZ nie ma pieniędzy – komentuje dyrektor.
Obcinane są nam wszystkie zakresy działalności, gdzieniegdzie to 5 tys. zł, ale na przykład na dializach to już 250 tys. zł.
Położnictwo jest niedofinansowane (jak wszędzie), ponieważ w szpitalach o wyższej referencyjności poród jest wyceniany znacznie wyżej. Wyceny procedur medycznych są zbyt niskie wobec realnych kosztów.
– Choćbyśmy mieli tysiąc porodów rocznie (obecnie to ok. 400 - red.), to i tak nie wyjdziemy na zero. A szkoda, bo nasza porodówka ma coraz lepsze opinie i stale wzrasta liczba porodów – stwierdził Paweł Radojewski.
Na koniec listopada wykonanie kontraktu wyniosło 104 proc., co oznacza, że jesteśmy bezpieczni i dostaniemy w 2026 r. kontrakt na poziomie tego roku.
Dyr. Mandrysz nie chciała odpowiedzieć, jaki jest najwyższy kontrakt lekarza pracującego w naszym szpitalu.
– Natomiast nasi lekarze mają mniejsze kwoty niż w szpitalach okolicznych. Średnia kwota to 150 zł za godzinę dyżuru – poinformowała szfowa SPZOZ.
Dobrą wiadomością jest to, że w tym roku nie przeniesiono zaplanowanych zabiegów na przyszły rok.
– Mimo że moglibyśmy to zrobić, bo ryczałt na niektórych mamy już przekroczony – dodał starosta.
Radny Mariusz Urbaniak spytał, jakie błędy popełnił zarząd powiatu w zakresie zatrudniania dyrektorów, że oni tak nagle odchodzili. Zdaniem N. Mandrysz, która zna sprawy szpitala bardzo dobrze, bo wcześniej była skarbnikiem powiatu, w tej pracy szybko można się wypalić, nie mając wsparcia załogi i dobrego dyrektora ds. medycznych, który potrafi rozmawiać z pracownikami.
– Przyszedł dyr. Dariusz Bierła (b. dyrektor szpitala w Ostrowie), który bardzo dobrze z medykami się dogaduje, i jest chęć współpracy. My co tydzień spotykamy się i naradzamy z ordynatorami, a wcześniej tego dialogu nie było – powiedziała N. Mandrysz.
Pracownicy szpitala mają znać dzięki temu bieżącą sytuację finansową. Na koniec listopada zobowiązania wymagalne wynoszą 700 tys. zł, a na początku było to 4,5 mln zł.
Starosta Paweł Radojewski przypomniał, że średni czas pracy dyrektora szpitala powiatowego w naszym kraju to 3 lata.
0 0
malowanie trawy na zielono jak za jaruzelskiego, i mianowicie cieszymy się do nieprzytomności że są znakomici lekarze z ostrowa , dyrektor medyczny i ordynator sor po prostu fantastyczne szczęscie nas spotkało, jak zwykle
0 0
oczywiście ze dobrze się rządzi szpitalem na który stale dotują gminy i firmy z powiatu, stale sa zmieniane budzety i na nic innego nie ma pieniedzy, bo beczkę bez dna zle zarzadzną ciezko zalać
0 0
Rozumiem że apelujesz o sprywatyzowanie szpitala i prywatnym płaceniem za leczenie ?
0 0
Pracownicy znają sytuację finansową.
A czy poznali już wyniki audytu i jego założenia?
Lekarze zarabiają mniej niż w okolicznych szpitalach czyli inni pracownicy pewnie też, to dlaczego tam nie ma takich zadłużeń, a u nas jest tak źle, czy ktoś to analizuje gdzie ucieka kasa?
0 0
Ostatni dyrektor tak się wypalił że poszedł do Warszawy do jeszcze większego szpitala.
Zrobił starostwo na szaro a w szpitalu to szkoda gadać a ci co zostali muszą się z tym bujać.
0 0
Znowu słyszymy, że wszystkiemu winny jest NFZ, a szpital tylko "walczy o przetrwanie". Tylko że w artykule nie ma ani jednego konkretu z drugiej strony - żadnych danych z NFZ, żadnego pytania o to, ile realnie pieniędzy trafia do SP ZOZ w Krotoszynie i jak te środki są wykorzystywane.
Fajnie, że jest dialog wewnątrz szpitala, ale brakuje mi dialogu z płatnikiem. Bez twardych liczb i stanowiska NFZ mieszkańcy dostają tylko wygodną opowieść powiatu, a nie rzetelny obraz sytuacji.