Przeciążone serwery, niewystarczająca liczba komputerów, brak komunikacji – takie problemy pojawiły się po wprowadzeniu nauki w domach.
Od 25 marca nauka zdalna jest obowiązkowa. Nauczyciele, uczniowie i ich rodzice starają się odnaleźć w nowej rzeczywistości.
Wszystkie szkoły mają podobne problemy. Dyrektor koźmińskiej SP1, Jacek Zawodny, zgłosił ministerstwu edukacji wszystkie zastrzeżenia, o jakich poinformowali go nauczyciele i rodzice. - Zdiagnozowano problemy dotyczące organizacji i realizacji kształcenia na odległość, o czym poinformowaliśmy MEN 20 marca za pośrednictwem Kuratorium Oświaty w Poznaniu – mówi.
Brak komunikacji
Okazuje się, cały kraj ma problem z dziennikami elektronicznymi. Już w pierwszym dniu obowiązywania zdalnej edukacji pojawiły się kłopoty z logowaniem.
To nie wszystko. – Niektórzy uczniowie nie odczytują wiadomości – relacjonuje J. Zawodny. Podkreśla, że niejednokrotnie tak samo postępują rodzice. - Mimo że logują się w systemie, co pokazują nam statystyki, nie odczytują wiadomości ze wszystkich przedmiotów – stwierdza.
Na komunikację skarżą się m.in. nauczyciele języków obcych. – Rozwiązywanie zadań nie wystarczy. Dzieci nie są w stanie oswoić się w ten sposób z językiem – usłyszeliśmy od jednej z koźmińskich nauczycielek j. angielskiego.
Nie każdy ma komputer
Brakuje też sprzętu. – Często bywa, że rodzice pracujący zdalnie mają po kilkoro dzieci, a liczba dostępnych laptopów czy komputerów, jest za mała – stwierdza nauczycielka. – Z kolei rodzice, którzy pracują poza domem, często wysyłają swoje dzieci, zwłaszcza te młodsze, do dziadków. Wówczas także są kłopoty ze zdalną edukacją. Jak zauważa, niekiedy dziadkowie nie są w stanie pomóc, gdyż nie dysponują komputerami albo mają problemy z ich obsługą.
A jak nauczanie zdalne wygląda z perspektywy nauczyciela? – Pracujemy w sumie dłużej niż normalnie w szkole – mówi nauczycielka. Sytuacja zaskoczyła wszystkich, więc nie było czasu na przygotowania. – Tymczasem wielu nauczycieli nie ma kompetencji informatycznych.
jacek09:12, 31.03.2020
1 0
nie wiem czy można mówić o edukacji jeśli nauczyciel zasypuje ucznia i jego rodziców wielką ilością zadan bez słowa wyjaśnienia,wytłumaczenia, pokazania itd, to gdzie ta edukacja ?o tym że nic nie działa lub ze znacznymi problemami nawet nie chce się pisać, a rodzic siedzi i to wszystko musi wysyłac, kopiować i na telfon i fotki i na mesenger itd, o ile rodzic jest w domu bo gdy oboje pracują-[medyk, poliscja , sprzedawca itd] to zamiast odpocząć po nocce to k..wa *%#)!& w domu po 10 godz z tzw edukacją, ludzie - to do nauczycieli spójrzcie na świat wkoło 09:12, 31.03.2020
wariat09:19, 31.03.2020
1 0
popierałam strajk nauczycieli ale po tym co nam fundują w domach i stres dzieciom i rodzicom stwierdzam że są niepotrzebni , ludzie oderwani od życia , epidemii i prroblemów, realizują podstawę programową za wszelką cenę, to jest edukacja, kpina, to jest dręczenie ,takie mam zdanie 09:19, 31.03.2020