23 lipca w parkowej scenerii baszkowskiego Domu Pomocy Społecznej uroczyście pożegnano dyrektora Dionizego Waszczuka, który po 33 latach kierowania placówką przechodzi na emeryturę.
77-letni Waszczuk piastował będzie swoją funkcję do 28 lipca. Następnego dnia jego fotel zajmie Renata Waleńska, główna księgowa, pracownica z 14-letnim stażem, która wygrała konkurs ogłoszony przez samorząd powiatowy.
Wersal budowali 10 lat
Po powitaniu gości Dionizy Waszczuk skrótowo przypomniał historię domu pomocy. Po roku remontu, w 1988 r., w pałacu zamieszkało 60 osób. Były w nim też biura, kuchnia i stołówka. Później w parku stanął budynek administracyjny z pralnią.
Po kilku latach zapadła decyzja, że w każdym z ówczesnych 49 województw w kraju będzie budowany jeden nowy dom pomocy społecznej.
– Taka placówka dla województwa kaliskiego miała powstać w Baszkowie. Tutaj ukłony należą się dyrektor Grażynie Mazurek – powiedział D. Waszczuk w stronę obecnej na uroczystości kobiety.
Na konkurs nowego obiektu w Baszkowie nadesłano 10 projektów. Dyr. Waszczuk wybrał 5 z nich i udał się z ich autorami do dyr. Mazurek. Wygrała oferta dwóch kaliszan. Budowa tzw. Wersalu trwała 10 lat i zakończyła się w roku 2011.
Kto mu się odgrażał?
Waszczuk w swoim stylu i z humorem opowiadał o perypetiach, jakie dotykały go w trakcie inwestycji i remontów.
– Skarbnik powiatu, pan Andrzej Jerzak, gdy przychodziłem po pieniądze na inwestycje, mówił mi, że budżet nie jest z gumy – wspomniał.
Jak dodał, w razie pilnej potrzeby strażnik powiatowej kasy z reguły znajdował pieniądze. Oczywiście, wszystkie propozycje dodatkowych środków na baszkowską placówkę musieli zaaprobować radni powiatowi.
Lista osób, którym dyr. Waszczuk dziękował za wsparcie, doradztwo i załatwianie pieniędzy, była długa. To m.in. samorządowcy ze starostą na czele, emerytowani już dyrektorzy domów pomocy z innych miast Wielkopolski czy dyrektor wydziału polityki społecznej Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego, Łukasz Krysztofiak.
– Jestem wdzięczny za to, że choć odgrażał się pan, iż da nie więcej niż 50 proc. na nasze inwestycje, zdarzało się nam otrzymać i 80 proc. Wtedy szedłem do skarbnika powiatu mówiąc: „Dołóż jeszcze trochę i zrobimy więcej” – opowiadał zebranym.
Papiery nie nadążały
Tak D. Waszczuk funkcjonował przez wiele lat, wykazując się operatywnością i skutecznością. Nie zrażał się przy tym niepowodzeniami. Jedna z pracownic krotoszyńskiego starostwa mawiała, że za Waszczukiem „papiery nie nadążają”, co charakteryzuje jego kreatywność i chęć działania.
– Miałem nosa do zatrudniania pracowników – stwierdził dyrektor, rozpoczynając podziękowania dla kadry.
Podkreślił, że wkład w rozwój domu mieli wszyscy – salowe, pracownicy kuchni, osoby zajmujące się sprawami gospodarczymi, pielęgniarki, pracownicy administracji.
Wszystkim, także mieszkańcom domu, podziękował za życzliwość i uśmiech.
– Jeśli coś mi nie wyszło, jeśli kogoś obraziłem, to bardzo serdecznie przepraszam. Myślę jednak, że tak źle nie było.
Z gratulacjami i podziękowaniami wystąpili również goście. Grażyna Mazurek nazwała bohatera uroczystego spotkania tytanem pracy i mocarzem.
Na koniec w programie artystycznym wystąpiła grupa pracowników, w ten sposób odwdzięczając się Dionizemu Waszczukowi za wspólne lata.
job12:32, 26.07.2021
2 0
to jest polityczna granda waszczuk pracuje 77 lat bo pilnuje azeby kunusa rodzina czyli syn ,synowa .tesciowa miały prace w osrodku 12:32, 26.07.2021