Suczka trzymana w gołębniku. Kolejne psy porzucone na pastwę losu przez właściciela (ZDJĘCIA)

Schronisko dla bezdomnych zwierząt w Krotoszynie odebrało 4 psy podczas interwencji w Wielowsi.

- Widzieliśmy już różne warunki w utrzymaniu zwierząt, ale fantazja ludzi nie zna granic. Jedna suczka trzymana w odchodach po kolana, w kojcu, druga - w gołębniku o rozmiarach 50 cm na 120 cm – przekazała Magdalena Kowal, prezes oddziału krotoszyńskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Zwierzę nie miało możliwości ruchu, ledwo się obracała w tej podwieszonej klatce. Zarówna ta, jak i druga suczka zostały odebrane właścicielowi.

Psy były brudne, miały pozlepianą sierść i poprzerastane paznokcie. Zostały wciśnięte w przepełnione schronisko przy ul. Ceglarskiej, które w tej sytuacji jest dla suczek pięciogwiazdkowym hotelem.

Sprawa trafiła na policję, która rozliczy byłego właściciela za znęcanie się nad suczkami.

Kilka dni później w Wielowsi TOZ interweniował po raz drugi. Tym razem właścicielka porzuciła dwa psy w mieszkaniu, które zostawiła w fatalnym stanie. Wszędzie leżały śmieci i było bardzo brudno. Lokal bardziej przypominał chlew. O tej sprawie kierownictwo schroniska powiadomiła krotoszyńska Straż Miejska zaalarmowana przez mieszkańców. Psy przeżyły dzięki zaangażowaniu sąsiadów, którzy je dokarmiali. Pomogli też municypalni i policjanci.

- Przy dramatycznym braku miejsca w schronisku, zorganizowaliśmy miejsce w hoteliku, któremu dziękujemy za szybką pomoc – mówi M. Kowal.

Do schroniska cały czas trafiają nowe zgłoszenia o psach, który żyją w złych warunkach. Niestety, w przytułku na Ceglarskiej nie ma już miejsca.

- Jeśli odmawiamy przyjęcia, to mieszkańcy, którzy są wrażliwi na krzywdę zwierząt, irytują się i nas oczerniają. Tłumaczymy im, że zapewnienie schronienia bezdomnym psom jest obowiązkiem gminy – wyjaśnia w rozmowie z nami Magdalena Kowal.

Dlatego tak ważną sprawę w tej kadencji samorządu będzie budowa nowego, większego schroniska dla zwierząt.

- Nie odpuścimy tego tematu - mówi M. Kowal.