W sprawie planowanej budowy fermy drobiu w Sulmierzycach Rada Powiatowa Wielkopolskiej Izby Rolniczej wskazała zagrożenia. To brak wody i ogromna ilość obornika, jaki powstanie w czasie hodowli.
Jak już informowaliśmy, firma należąca do holdingu Duda chce postawić na swoim terenie, przy ul. Kaliskiej w Sulmierzycach, wielką fermę kurczaków. Na ośmiu działkach o pow. 30 ha po wschodniej stronie miasta miałaby powstać hodowla na milion sztuk drobiu.
Burmistrz Sulmierzyc dr Dariusz Dębicki wystąpił do marszałka województwa wielkopolskiego o opinię w sprawie wydania decyzji środowiskowej w sprawie budowy fermy.
W zeszłym tygodniu w Sulmierzycach w trybie nadzwyczajnym doszło do spotkania Rady Powiatowej Wielkopolskiej Izby Rolniczej.
- Naszym celem jest włączenie się w konsultacje społeczne dotyczące tej inwestycji – wyjaśnia przewodniczący WIR-u Sławomir Szyszka.
W spotkaniu wzięli udział burmistrz Dębicki, Anna Lis-Wlazły, powiatowy lekarz weterynarii, Danuta Kułaga, naczelnik wydziału ochrony środowiska w starostwie powiatowym, radna powiatowa Małgorzata Wysocka i radni miejscy z Sulmierzyc.
Inwestor złożył w starostwie wniosek z projektem badań geologicznych na odwierty studni.
- Chcąc wybudować studnie i czerpać z niej wodę, trzeba wykonać próbne odwierty, aby zbadać zasobność wód podziemnych – wyjaśnia Danuta Kułaga, dodając, że starostwo nie widzi podstaw do wydanie zezwolenia.
Z analizy bilansu wód podziemnych wynika, że takich zasobów nie ma.
- Sulmierzyce potrzebują rocznie 92 tys. m sześc., a ferma drobiu o takiej wielkości potrzebowałby aż 272 tys. m sześc. – informuje D. Kułaga.
Miasto ma dwie studnie, z których czerpie wodę i to ledwie wystarcza mieszkańcom, rolnikom i przedsiębiorstwom. Przecież tego lata w niektóre upalne dni pobory wody były tak wielkie, że jej brakowało. Ferma korzystałaby z tych samych wód podziemnych co mieszkańcy. – Albo mieszkańcy, albo ferma… – komentuje D. Kułaga.
Ferma jest planowana na milion sztuk kurczaków, ale ta ilość, jak wynika z wyliczeń, będzie kilka razy większa.
- W ciągu jednego roku będzie możliwe 6 cykli, a więc może się tutaj przewinąć nawet 6 mln sztuk – powiedział nam Szyszka.
Przy takiej ilości produkcja obornika będzie ogromna. Potrzebne byłoby 22 tys. ha ziemi, a inwestor ma tylko 30 ha. W tej sytuacji obornik byłby składowany na pryzmach i doszłoby do skażenia gruntów, a następnie wody.
Stanowisko krotoszyńskiej WIR jest jednoznaczne.
- Nie możemy dopuścić do wielokrotnego wzrostu pogłowia zwierząt hodowlanych – mówi nam Szyszka.
Zasoby wód kurczą się nie tylko w Sulmierzycach, ale w całym pow. krotoszyńskim. Nasz region stepowieje. Mamy do czynienia nie tylko z suszą hydrologiczną, ale już z suszą hydrogeologiczną, czyli niskim poziomem wód podziemnych, z których zasilane są wody gruntowe. Zdaniem Danuty Kułagi decyzja środowiskowa fermy drobiu to bardzo odpowiedzialna kwestia. - Bo rzutuje na przyszłość Sulmierzyc - komentuje urzędniczka starostwa.
Co o inwestycji sądzi burmistrz Dariusz Dębicki?
- Jeśli to przedsięwzięcie będzie szkodziło środowisku lub zagrażało tym, że zabraknie wody rolnikom i mieszkańcom nie tylko Sulmierzyc, ale i okolicy, to moje stanowisko jest negatywne. Nie pójdę na takie ryzyko – stwierdził burmistrz Dębicki.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz