- Nasz protest musi być słyszalny! Dojdzie do tego, że będziecie drogie panie rodziły martwe płody. Ta sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca – powiedział w niedzielny wieczór jeden z organizatorów strajku kobiet w Krotoszynie.
Kilkaset osób zebrało się o godz. 18.00, by wyrazić sprzeciw przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, który zakazuje aborcji. Część zgromadzonych stanęła przed biurem Prawa i Sprawiedliwości. Pozostali ustawiali się w kierunku ul. Rynkowej, zajmując niemal całą zachodnią część Rynku.
Niektórzy mieszkańcy przynieśli z sobą transparenty. Były na nich hasła: „Walczcie z wirusem, nie z kobietami”, „Wybór nie zakaz”, „Chce mieć wybór”.
Zapłonęły znicze postawione na chodniku przed siedzibą biura PiS-u.
Marcin Ptak, jeden z inicjatorów strajku, przemówił do zebranych.
– Nie spodziewałem, że nas będzie aż tylu. Jestem mile zaskoczony. Tym bardziej, że organizuje ten protest facet - stwierdził.
- Wiele kobiet będzie umierać. To nie tylko o aborcję chodzi, proszę nie spłaszczać. Chodzi o prawo do wolności. – powiedziała jedna z kobiet uczestniczących w proteście.
I zaczęła skandować: Piekło kobiet, piekło kobiet...
Następnie uczestnicy przemaszerowali wokół Rynku i wrócili pod siedzibę PiS.