Amant, ratownik medyczny, strażnik więzienny. Krzysztof Ziobrowski z Krotoszyna od kilku lat regularnie występuje w popularnych serialach telewizyjnych. Jak zaczęła się jego aktorska przygoda? Co było największym wyzwaniem?
30-letni Krzysztof zaczął od roli statysty w jednym z odcinków “Pierwszej miłości” – serialu emitowanego w Polsacie. Było to w 2009 r. Do tej produkcji trafił po udziale w castingu zorganizowanym przez jedną z agencji artystycznych we Wrocławiu, gdzie często jeździł na weekendy do studiujących tam znajomych z Krotoszyna. – Zobaczyłem gdzieś ogłoszenie o castingu i zażartowałem, że pójdę – wspomina.
Połknął bakcyla
Po pierwszym epizodzie miał parę lat przerwy. Choć kilkakrotnie telefonowano z agencji, odmawiał - ze względów osobistych i zawodowych.
Po dłuższym czasie postanowił jednak wznowić współpracę. Skontaktował się z agencją informując, że jest gotów wziąć udział w zdjęciach.
Powoli zaczęły napływać propozycje. Od 2018 r. nabrały rozpędu, gdyż związał się z nową agencją w Bielanach Wrocławskich. Jak wspomina, pierwsza rola, którą zagrał po przerwie, była niewielka.
– Wszedłem do baru, przywitałem się z kolegami i zamówiłem piwo. Powiedziałem może ze trzy zdania – mówi.
Od DJ-a do aktora
W wieku 14 lat Krzysztof zaczął grywać na imprezach jako didżej. Robił to niemal nieprzerwanie do czasu pandemii, gdy najpierw bardzo ograniczono, a potem zakazano imprez tanecznych. Pozostała mu więc stała praca sprzedawcy na stacji paliw.
Od ub. roku uczestniczy jednak coraz częściej w zdjęciach serialowych. Wcześniej miał umowę jako statysta, a teraz w jego angażu napisano “aktor epizodysta”. Do tej pory zagrał ok. 40 różnych ról – od amanta, przez ratownika medycznego i chłopaka pobitej dziewczyny, po strażnika więziennego.
Produkcje, w których wystąpił to m.in. “Lombard”, “Policjantki i policjanci”, “Trudne sprawy”, “Sprawiedliwi – wydział kryminalny” czy “Kasta”, emitowane w TV4, TV Puls i TVP. W “Lombardzie” miał okazję wystąpić z aktorem Zbigniewem Buczkowskim, którego w tym roku nagrodzono Telekamerą.
Zbliżenia było trudne
Jaka była jego najtrudniejsza rola?
– Największym wyzwaniem było zagranie amanta, który podrywa dziewczyny i z ukrycia nagrywa kamerą ich intymne spotkania. Sceny zbliżenia z kobietami nie należały do najłatwiejszych – mówi.
Na początku zdarzało się, że telefonowano do niego, gdy potrzebny był do zastąpienia osoby, która wypadła z obsady z przyczyn losowych. Krzysztof miał wtedy mało czasu, zazwyczaj 1-2 dni, na przygotowanie się. Podejmował się tych zadań. Czasem jednak odmawiał przyjęcia ról, które mu nie odpowiadały ze względu na kontrowersyjność. – Kiedy na przykład zaproponowano mi wystąpienie w roli mężczyzny, który w samej bieliźnie biega na zewnątrz po zażyciu ecstasy.
Każdy udział w zdjęciach na planie serialu to nowe doświadczenie i coraz lepsze rozumienie zasad, jakie tam panują.
Na początku Krzysztof stresował się, gdy zapominał tekstu. Teraz już potrafi reagować na sytuacje, kiedy kwestie, które ma wypowiedzieć, wylecą mu z głowy. – Jestem na totalnym luzie – podkreśla.
Miał okazję spotkać znanych i lubianych aktorów z jego i innych produkcji.
– Zaskoczyła mnie pozytywnie ich normalność. Mam tu na myśli przykładowo pana Andrzeja Grabowskiego czy Michała Koterskiego – mówi.
Klient nie uwierzył
Jego rolami najbardziej żyją członkowie najbliższej rodziny. Znajomi nieraz wysyłają mu wiadomości, że go oglądają na szklanym ekranie. To jest miłe, przyznaje.
A okazji jest coraz więcej. Bywa, że w jednym tygodniu emitowane są 2 lub 3 odcinki, a niedawno zdarzyło się, że były aż 4 odcinki.
Czy jest rozpoznawalny w Krotoszynie i kojarzony z serialami telewizyjnymi?
– Czasami tak. Kiedyś klient na stacji paliw powiedział mi, że widział w telewizji aktora, który wygląda zupełnie jak ja. Gdy moja koleżanka stwierdziła: “Bo to był właśnie on”, ten facet nie uwierzył. Ja potwierdziłem słowa koleżanki, on jednak uznał, że go wkręcamy – opowiada Krzysztof.
Jak wspomina, kilkakrotnie zdarzyło się, że mijające go na ulicy dziewczyny wymieniały między sobą uwagi typu “ej przecież to jest ten, ten z filmu”.
Marian07:47, 05.04.2021
Wczoraj wieczorem telewizja Polska przedstawiła wystąpienie Andrea Bocelli - światowy sławny tenor.
Można było mile słuchać tej muzyki a w uszach tkwiła przez dłuższy czas.
Ale można było też zauważyć po zakończonym występie jakby złe myśli o Warszawie - jakby było to takim ostrzeżeniem. 07:47, 05.04.2021
Marian18:27, 05.04.2021
Te krotoszyńskie czerwone oceny to gorsze jak alkoholizm. 18:27, 05.04.2021
mj21:28, 05.04.2021
Ja go kojarzę ze stacji paliw koło Jelonka. 21:28, 05.04.2021
Marian06:19, 07.04.2021
Po czerwonych ocenach wynika, że Krotoszyn to anty wystąpieniu Andrea Bocelii . Według mojej oceny Krotoszyn to miasto awangardowe w którym góruje przeszłość z lat niemieckich kolonistów. 06:19, 07.04.2021
Marian08:46, 07.04.2021
Może dodam, że miałem okazje i już za demokracji słuchać od pewnych osób ( ale z tego grona się nie wywodzę ). że Krotoszyn i okolice niemiecki kolonializm ma we krwi. A nawet było czy nadal jest dążenie do dawnych czasów. 08:46, 07.04.2021
Moni14:36, 07.04.2021
To jest prawdziwy aktor 14:36, 07.04.2021
Taka prawda17:03, 06.04.2021
2 0
A co ma piernik do wiatraka? 17:03, 06.04.2021