KOBYLIN. Los stawu w Łagiewnikach przesądzony

Decyzję w sprawie zasypania zbiornika mieszkańcy wsi podjęli przez głosowanie.

Chodzi o mały staw przy sali wiejskiej. Dwa miesiące temu gmina Kobylin podpisała umowę na opracowanie dokumentacji niezbędnej do jego zasypania.

W redakcji „Rzeczy Krotoszyńskiej” pojawił się niedawno przedstawiciel przeciwnej likwidacji stawu grupy łagiewniczan, który przypomniał, że kiedyś jego okolice były miejscem spotkań  wędkarzy i innych mieszkańców wsi. Według niego dobrze byłoby przywrócić stawowi dawną świetność. Zauważył, że przy sali nie jest potrzebny większy parking, który według planu ma powstać kosztem stawu. W tej sprawie udał się również do burmistrza.

31 maja zorganizowano we wsi zebranie, aby ostatecznie rozwiązać problem. W jego wyniku sołtys Łagiewnik wraz z członkami rady sołeckiej odwiedzał mieszkańców i pytał ich o zdanie.

Ostatecznie 209 osób opowiedziało się za zasypaniem stawu. Przeciwnych było tylko 22 mieszkańców. Łącznie zwrócono się do 275 osób uprawnionych do głosowania. 44 nie zastano.

Jak więc widać, przeciwników zasypania zbiornika jest dziesięciokrotnie mniej niż zwolenników.

Choć decyzję podjęto zdecydowaną większością głosów, w internecie pojawiają się opinie nieprzychylne sołtysowi Grzegorzowi Kreczmerowi.

„Dawny sołtys wiedział, jak zadbać o staw, a teraz najlepiej – tak jak to było napisane we wniosku – zabudować. Nie lepiej było napisać zwyczajnie zasypać”?”, komentuje Izabela w poście udostępnionym na Facebooku przez burmistrza Tomasza Lesińskiego.

Inni twierdzą inaczej: „Ludzie muszą mieć gdzie zaparkować, jak będą przyjeżdżać na występy do Łagiewnik. W końcu nie bez powodu gmina zainwestowała niezłą kasę w estradę. Skoro mieszkańcy tak zdecydowali, to w czym problem?” - zastanawia się Arleta.