W weekend majowy w Krotoszynie doszło do przykrego incydentu z cierpiącym kotem w roli głównej. Jeden z mieszkańców powiatu opisał go na swoim profilu facebookowym.
W nocy z 2 na 3 maja, mężczyzna wraz ze swoim znajomym zauważył na chodniku skręcającego się z bólu kota. Jego stan wskazywał na to, że został potrącony. Panowie postanowili, że niezwłocznie skontaktują się z weterynarzem. Niestety okazało się, że żaden z nich nie przyjmował o tej porze.
Mężczyźni postanowili więc, że zatrzymają jadący radiowóz i poproszą o pomoc policjantów. Ci - mimo najszczerszych chęci - nie byli w stanie nic poradzić.
„Funkcjonariusze nie posiadali narzędzi ani procedur, które pozwalałyby skutecznie zadziałać w takiej sytuacji. Zostaliśmy poinformowani, że lekarz weterynarii, z którym Gmina Krotoszyn ma podpisaną umowę na świadczenie usług całodobowej opieki weterynaryjnej, nie odbierał telefonu, co jak zaznaczył oficer dyżurny - nie jest sytuacją odosobnioną. Problem ten powtarza się od lat, a realna pomoc dla rannych zwierząt praktycznie nie funkcjonuje” – napisał na swoim profilu, zażenowany sytuacją mieszkaniec.
Chłopacy jednak nie poddali się. Zabrali ze sobą ranne zwierzę i pojechali do schroniska w Ostrowie Wlkp. Tam skłamali, że kot został znaleziony w tym mieście, gdyż obawiali się, że w przeciwnym razie nie udzielono by mu pomocy.
Kot został zabrany do weterynarza nie w Krotoszynie, ale w Ostrowie...
Ochrona zwierząt to obowiązek gminy
W ustawie dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt istnieje zapis, który nakazuje każdej gminie „zapewnić ochronę rannym zwierzętom”. Aby to zrobić miasto podpisuje umowę z weterynarzem, który zobowiązany jest do pełnienia całodobowej służby.
Sytuacja wyżej opisana z pewnością nie powinna mieć miejsca. Mężczyźni, których spotkała nieprzyjemność apelują do przedstawicieli lokalnej władzy o poprawienie sytuacji w tym zakresie i przedstawienie klarownych informacji z kim można kontaktować się w przyszłości w przypadku podobnych problemów. Zaznaczają także, że jeśli stan rzeczy się nie poprawi, podejmą kolejne kroki.
Sprawę zgłosili do urzędu miasta i czekają na odpowiedź i oficjalne stanowisko władz Krotoszyna w tej sprawie.
"Jeśli sprawa zostanie zbagatelizowana i zamieciona pod dywan to zamierzamy zgłosić sytuację do odpowiednich instytucji" - napisał autor dramatycznego posta, wymieniając Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Krotoszynie, Wojewódzki Inspektorat Weterynarii w Poznaniu, Wojewodę Wielkopolskiego oraz fundację na rzecz ochrony zwierząt.
Jak się okazało, ostatecznie kota nie udało się uratować i po 4 godzinach cierpienia został poddany eutanazji.
4 0
Procedury do weryfikacji to można już zapisać sobie w notesie. Nie wiem czy starosta, czy też Pani Burmistrz się tym zajmie ale moim skromnym zdaniem skoro jest umowa z weterynarzem to powinien w niej się znaleźć zapis że powinno się całodobowo być pod telefonem. Przecież takie sytuację nie będą się zdarzać nazwijmy to w godzinach pracy ,,pana weterynarza". Brawa dla tych którzy mają w sobie trochę empatii, brawa dla Panów Policjantów którzy niestety robili co mogli ale jak napisałem brak procedury też potrafi zabić.
3 0
tak sa podpisywane umowy za nasze pieniadze