Dr Dawid Bała, rozdrażewski radny, rozmawia z „Rzeczą” o swoich poglądach, bieżących sprawach gminy, a także drodze do zdobycia tytułu doktora.
Jak opisałby Pan drogę swojej edukacji?
Była ona z pewnością długa, na szczęście z wyboru, nie przymusu. Po ukończeniu gimnazjum świadomie wybrałem LO w ZSP nr 1 w Krotoszynie. Później były studia na UAM w Poznaniu na kierunku gospodarka przestrzenna, w międzyczasie jeszcze technikum budowlane, aż w końcu studia doktoranckie zakończone uzyskaniem tytułu doktora nauk o Ziemi w grudniu 2018 r. Mam pewnie jakąś wrodzoną ciekawość świata, nie wykluczam, że być może za jakiś czas będę chciał znów spełnić się na drodze naukowej.
Gdzie Pan aktualnie pracuje?
W Lokalnej Grupie Działania „Wielkopolska z Wyobraźnią” w Koźminie.
Dlaczego postanowił Pan zostać radnym?
Od najmłodszych lat interesowałem się lokalnym samorządem. Od 15. roku życia regularnie uczestniczyłem w zebraniach sołectwa Trzemeszno. Sprawy lokalne to również, można powiedzieć, trochę rodzinna tradycja. Tata należał do budowniczych rozdrażewskiego samorządu w 1990 r., będąc członkiem zarządu gminy Rozdrażew.
Trudno powiedzieć, że postanowiłem być radnym. Tak postanowili mieszkańcy Trzemeszna, mnie wypadało się z ich wyborem zgodzić. Domyślam się, że chcieli mieć silny głos w radzie.
Jakie problemy w gminie chciałby Pan rozwiązać?
Widzimy światełko w tunelu na budowę hali sportowej w Nowej Wsi czy nowej remizy w Rozdrażewie. Braki w infrastrukturze jednak nie mogą przesłonić kluczowego problemu – nie działającego ośrodka zdrowia. Na modernizacje wydano przez te wszystkie lata grubo ponad 1 mln zł. Funkcjonowanie albo nie – jedynej w gminie windy obrosło już w legendy.
Mieszkańcom, szczególnie teraz w okresie pandemii, nie jest do śmiechu, bo lekarze w Rozdrażewie już nie przyjmują. O ile pozostałe bolączki to generalnie kwestia funduszy, to znalezienie chętnego lekarza jest prawdziwym wyzwaniem. Gmina ma opublikować ogłoszenia, sam w kilku miejscach pytałem o podjęcie u nas praktyki lekarskiej. Miejmy nadzieję, że to się dobrze zakończy.
Co dla przeciętnego mieszkańca oznacza podjęcie przez gminę współpracy z Jarocinem w zakresie odbioru odpadów?
Oprócz bardziej rygorystycznego systemu segregacji pozwoli również na obniżenie opłaty uiszczanej przez mieszkańców lub przynajmniej zahamowanie jej wzrostu w najbliższej przyszłości. Byłem od początku zwolennikiem współpracy z jarocińskim zakładem, do Witaszyczek mamy bliżej, ale kluczową kwestią jest to, że ten zakład należy do najnowocześniejszych w Polsce. Technologicznie między zakładem w Ostrowie i Jarocinie jest przepaść wpływająca na to, że ceny w Witaszyczkach są niższe. Na jednej z komisji, jak tylko pojawiła się możliwość podjęcia tej współpracy, zasugerowałem, że może nic nie stoi na przeszkodzie, aby nasza gmina miała swoje udziały zarówno w jednym, jak i drugim zakładzie.
Czy będzie Pan ponownie kandydować na stanowisko wójta?
Stara zasada mówi, że nowa kampania wyborcza rozpoczyna się po ogłoszeniu wyników wyborczych poprzedniej. Na szczęście jej nie wyznaję i nie praktykuję. Trudno powiedzieć, czy w przyszłości będę ponownie startował, a do wyborów jeszcze sporo czasu. Mój bardzo dobry wynik w poprzednich wyborach pokazał, że duża grupa mieszkańców oczekuje zmian. Istotą demokracji jest możliwość wyboru, a najgorszym ze scenariuszy jest brak takiej możliwości.
Jakie ma Pan plany zawodowe?
W obecnej sytuacji epidemicznej trudno cokolwiek planować, a plany zawodowe pewnie będzie trzeba dostosowywać do planów rodzinnych, które mam nadzieję uda się w końcu zrealizować.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz