Sztandar Koła Gospodyń Wiejskich w Koźminie po wielu perypetiach wreszcie znalazł nową siedzibę. Jest nią miejscowe muzeum. Trwa zbiórka na odnowienie i przywrócenie do świetności historycznej pamiątki.
Sztandar stanowi ważny symbol najnowszej historii grodu nad Orlą. Został wykonany w 2004 r. Jego inicjatorkami i sponsorkami były dwie kobiety. Pierwsza przewodnicząca Miejsko-Gminnej Rady Kobiet i KGW w Koźminie i zarazem kierowniczka zespołu Koźminianki, Janina Garsztka, oraz skarbniczka koła Zofia Kurzawska.
Do ufundowania sztandaru przyczynili się także burmistrz miasta i przewodniczący rady miejskiej.
Świadek wielu wydarzeń
Wielkim marzeniem fundatorek było używanie sztandaru podczas wielu uroczystości mających miejsce w stolicy gminy. Jego poświecenie odbyło się w kościele farnym, a uroczystościom przewodził miejscowy duszpasterz, ks. kan. Zygmunt Lewandowski. Podczas mszy św. kapłan nie tylko przypominał o roli chorągwi, ale przede wszystkim wyraził nadzieję, że ten dar będzie towarzyszył mieszkańcom podczas wszelkich uroczystości świeckich i kościelnych. Tak było w istocie.
W domowej gablocie
Wielokrotnie sztandar brał także udział w wydarzeniach nie tylko lokalnych, ale także w wielu odległych miastach, m.in. w Poznaniu, Wrocławiu czy Warszawie.
Potem zawsze trafiał do domu Janiny Garsztki. Ta przechowywała go w specjalnej gablocie, gdzie nie był narażony na jakiekolwiek zniszczenia.
– Mama zawsze podkreślała, iż stanowi on owoc pracy ludzkiej i symbol solidarności – podkreśla w rozmowie z Rzeczą jej syn Eugeniusz.
Życzeniem obu pań z koła gospodyń było, aby ten symboliczny przedmiot znalazł docelowe miejsce w Muzeum Ziemi Koźmińskiej.
Oznaki zniszczenia
Wszystko zmieniło się po śmierci Janiny Garsztki. Po mszy pogrzebowej, która miała miejsce 1 marca ub. roku, sztandar znalazł się w rękach Urszuli Kmiecik. Członkini KGW w Lipowcu wzięła go na przechowanie.
Niestety w okresie sprawowania przez nią pieczy, uległ on częściowemu zniszczeniu, najprawdopodobniej na skutek namoknięcia i przechowywania w niewłaściwych warunkach. Pierwszy stwierdził to kustosz koźmińskiego muzeum, dr Michał Pietrowski, przyjmując sztandar.
Spotkanie w muzeum
Aby wyjaśnić sprawę zniszczenia chorągwi, Eugeniusz Garsztka poprosił o spotkanie w muzeum. Uczestniczyli w nim oprócz kustosza również radni miejscy. Stwierdzono wówczas, że to nie on odpowiada za obecny stan sztandaru. Postanowili się także zapoznać z miejscem jego przechowywania.
O sprawie mówiono także podczas sesji rady miejskiej w ostatnim dniu stycznia. Wobec częściowego zniszczenia chorągwi zadecydowano, że trzeba go odnowić.
By sztandar odzyskał blask
– Jestem do głębi poruszony obecnym stanem sztandaru. Jest on bowiem zasłużonym symbolem naszego miasta, któremu należy się szacunek – podkreśla Eugeniusz Garsztka. Jest też wdzięczny wszystkim, którzy zainteresowanie się jego losem.
– Szczególne podziękowania kieruję w stronę obu burmistrzów oraz radnych: Karola Jankowiaka, Andrzeja Nowackiego, Roberta Idkowiaka, Marcina Borowczyka i przewodniczącego rady Justyna Zaradniaka. Dziś marzę, by sztandar znów odzyskał swój pierwotny blask.
Apel do koźminian
Na renowacje potrzebne są jednak niemałe fundusze. – Dlatego zwracam się do ludzi dobrej woli o wpłacanie datków na odnowienie naszego symbolu. Fundusze powinny być kierowane na konto magistratu, a na wpłacie powinien widnieć dopisek: “Renowacja sztandaru KGW”.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz