ZDUNY. "W Radzie Miejskiej nie ma jastrzębi" - uważa Dionizy Waszczuk

Zdunowianie całkowicie przewietrzyli skład tego gremium, wybierając 7 kwietnia aż 11 nowych radnych (na 15!). Według byłego szefa rady Dionizego Waszczuka – przed nowym włodarzem niełatwe zadanie.

Do rady weszło sześciu radnych Samorządowej Inicjatywy Obywatelskiej, czyli komitetu, z którego startował na burmistrza Miłosz Zwierzyk, który wygrał wybory.  Do rady weszło też czterech członków KWW Gmina Zduny Nasza Przyszłość byłego już burmistrza Tomasza Chudego oraz czterech członków Obywatelskiego Porozumienia Samorządowego i jedna radna startująca z własnego komitetu, czyli sołtys Konarzewa Barbara Łasińska. SPL reprezentują radni poprzedniej kadencji: Janusz Hyliński, Artur Wiatrak oraz debiutanci Konrad Łuczak i Kornel Nowacki.

Miłosz Zwierzyk nie dysponuje samodzielną większością i brakuje mu dwóch szabel.

- Sądząc po nazwiskach to się dogadają – komentuje dla "Rzeczy Krotoszyńskiej" Dionizy Waszczuk, b. przewodniczący Rady Miejskiej w Zdunach, który nie chciał już startować ze względu na wiek.

Z drugiej jednak strony uważa, że trudno będzie rządzić. Jak uzasadnia ten pogląd?

- Są inne priorytety, inne cele. Każdy z nowych radnych będzie chciał się wykazać i zrobić coś dla swojego okręgu – odpowiada Waszczuk.

Do rady nie dostały się m.in. wszystkie radne, które były w totalnej opozycji wobec ustępującego włodarza: Ewa Chyła, Barbara Kempiak (startowała też na burmistrza, zajmując ostatnie miejsce), Monika Paszek czy Mirosława Sajur.

- Mieszkańcy odrzucili osoby, które były takimi jastrzębiami. Ludzie chcą zgody i pracy na rzecz gminy, a przypomnę, że w ostatnich miesiącach w Radzie Miejskiej grzmiało – ocenia D. Waszczuk.