Mieszkańcy są wściekli! W Krotoszynie węgla nie ma. Wojewoda mówi: cierpliwie czekajcie

W Zdunach i Koźminie mieszkańcy mogą kupować węgiel po maksymalnie 2 tys. zł za tonę. Tymczasem w Krotoszynie tańszego węgla nie ma. Mieszkańcy bardzo się denerwują i trudno się im dziwić.

Miasto i Gmina Krotoszyn podpisało 16 listopada umowę z PGE Paliwa Spółka z o.o. w Krakowie dotyczącą sprzedaży węgla dla mieszkańców po cenach preferencyjnych. Niestety, do piątku 9 grudnia, nie otrzymało zgody na odbiór zamówionego węgla kamiennego.

Gmina ponagla wojewodę

Do redakcji w zeszłym tygodniu zadzwoniło pięć osób, prosząc o interwencję. – Kończy mi się opał, idą mrozy i śnieg. Dodatek węglowy już dostałem, ale nie mogę kupić węgla. Co to ma być? Oni tam śpią czy co? – powiedział nam mieszkaniec Krotoszyna.

– Przywieziemy węgiel ze składu w Oleśnicy, gdy dostaniemy awizację, która jest niezbędna, aby móc sprzedawać. Już dawno powinniśmy go mieć, bo przypomnę, że w umowie jest zapisane, że w ciągu 3 dni węgiel będzie do odbioru. Minęły trzy tygodnie, a węgla nie ma. W związku z tym burmistrz wysłał pisma do prezesa spółki PGE Paliwa i do wojewody wielkopolskiego, który powiadomił ministra aktywów państwowych – mówi Michał Kurek z Urzędu Miejskiego w Krotoszynie.

Wojewoda wielkopolski przekazał informację, że mamy czekać cierpliwie, dodaje urzędnik.

Niech nam go dadzą!

Nie wiadomo, dlaczego pobliskim Zdunom wskazano inną spółkę, tj. Węglokoks ze składem węgla w Gorzycach (pow. ostrowski). Wiadomo za to, że Zduny już węgiel przywiozły i sprzedają swoim mieszkańcom, a krotoszynianie nie mogą nabyć węgla po 2 tys. zł za tonę.

– Nam się nie podoba, jak to działa. Już dawno powinniśmy sprzedawać węgiel, bo sezon grzewczy zaczął się 15 października. Nie dziwię się mieszkańcom, że są zdenerwowani, ale wina nie leży po stronie burmistrza, urzędu ani spółki PGKiM (która ma prowadzić przy ul. Słonecznej dystrybucję węgla - red.). Premier mówi coś o „klęsce urodzaju węgla”. Jeśli mają go tak dużo, to niech nam dadzą – mówi Kurek.

Skład w Oleśnicy ma, ale nie może nam dać

Spółka miejska PGKiM jest przygotowana do sprzedaży. Węgiel mógłby już przyjechać do Krotoszyna, ale coś nawaliło w całym systemie. Krotoszyńscy urzędnicy skontaktowali się nawet z osobą obsługująca skład opału w Oleśnicy. 

- I ona mówi, że węgiel znajduje się u nich, a wręcz są nim zawaleni  – wskazuje M. Kurek.

Ta telefoniczna informacja tylko pogłębia panujący bałagan.

– Nadal nie mamy żadnych informacji dotyczących terminu rozpoczęcia sprzedaży węgla. W tej chwili jedyną informacją jaką możemy przekazać, są certyfikaty określające jakość węgla. Certyfikaty, które otrzymaliśmy, są w języku angielskim – przekazał w komunikacie PGKiM.

Węgiel przypłynął do Polski do Szczecina statkiem, ale nawet nie wiadomo z jakiego kraju.

Czas mija szybko

Krotoszyn zamówił 1,5 tys. t do końca 2022 r. oraz 2,5 tys. t na 2023 r., czyli łącznie ok. 4 tys. t.

Nawet jeśli węgiel dojedzie w tym tygodniu (tj. 12-16 grudnia), to miasto nie da rady przez 2-3 tygodnie, jakie pozostały do końca roku, rozprowadzić węgla wśród mieszkańców. Należy się raczej spodziewać, że sprzedaż rozkręci się dopiero w styczniu, mimo że pracownicy PGKiM będą prawdopodobnie pracować na dwie zmiany.

Pula 3 t na gospodarstwo domowe nie przepadnie, ale czym mają palić mieszkańcy, którzy już nie mają węgla w kotłowniach, a nie stać ich na zakup po 3,5 tys. zł z prywatnych składów opału?

Nieuczciwa gra rządzących?

Gmina Koźmin rozpoczęła w zeszłym tygodniu odbiór węgla typu orzech z Gorzyc, czyli od spółki Węglokoks, którą państwo wskazało także Zdunom. 7 grudnia Koźmin ruszył ze sprzedażą węgla pochodzącego z Kolumbii i Kazachstanu.

Pracownicy urzędu miasta dzwonią do osób, które mają wnioski o zakup preferencyjny węgla zweryfikowane przez Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej, informując o możliwości zakupu. Kolejność wynika z daty weryfikacji wniosku w MGOPS. Samorząd zamówił ok. 600 t. Sprzedaje go w trzech składach opału – w Sapieżynie oraz dwóch w Lipowcu. Burmistrz Maciej Bratborski chciałby, aby wszystko szło sprawnie, ale pokusił się o komentarz.

– 30 lat pracuję w samorządzie i nigdy nie myślałem, że będę zajmował się handlem węglem. Moim zdaniem celowo zwrócono się do gmin o pomoc, bo wiedzieli, że będą opóźnienia. Najlepiej zrzucać winę na samorząd i mówić: „my zrobiliśmy wszystko, ale macie nieudolne władze lokalne”. Jestem przekonany, że samorządy zrobiły wystarczająco dużo, aby sprzedaż węgla mieszkańcom szła sprawnie – powiedział nam.