Zamknij

Wielkopolska stepowieje, ale Dąbrowy Krotoszyńskie mają się bardzo dobrze

12:46, 24.07.2024 . Aktualizacja: 11:12, 30.07.2024
Skomentuj

 

Przeciętny wiek dębów krotoszyńskich wynosi około stu lat, natomiast hoduje się je do 180 lat. Bez wody drzewa uschną, to oczywistość. Leśnicy dwoją się i troją, aby lasy nie odczuwały jej deficytu. Problem nabiera znaczenia zwłaszcza tam, gdzie brakuje naturalnych cieków wodnych lub podłoże uniemożliwia występowanie wody gruntowej. Tak jest między innymi w Nadleśnictwie Krotoszyn, którego lasy mogą liczyć tylko na wodę opadową.

 

Dąbrowy znane w całym świecie

Nadleśnictwo Krotoszyn jest jednym z 25 zgrupowanych w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Poznaniu. Dzieli się na trzy obręby i zajmuje powierzchnię 18 tys. ha, lasy są tu więc znacznie rozproszone. Cechą charakterystyczną jest ogromny udział drzewostanów dębów szypułkowych, które zajmują powierzchnię 39 procent nadleśnictwa.

- To bardzo dużo przekonuje – przekonuje mój rozmówca inżynier nadzoru w Nadleśnictwie Krotoszyn Przemysław Świerblewski – bo średnia krajowa wynosi zaledwie 9 procent.  

Przemysław Świerblewski, inżynier nadzoru w Nadleśnictwie Krotoszyn

 

Dąbrowy Krotoszyńskie rosną na głęboko zalegających glebach gliniastych, w których nie występuje woda gruntowa. Drzewa żyją więc tylko z wody opadowej. Przeciętny wiek dębów krotoszyńskich wynosi około stu lat.  

Las oddycha, a ten proces, tak jak oddychanie człowieka, powoduje emisje CO2. Nie dzieje się tak od razu, dopiero po wielu latach w lesie zaczyna przeważać pochłaniane dwutlenku węgla nad wydalaniem tlenu. Wycinane drzewa ze względu na wiek nie mają plusowego bilansu. Jest to o tyle ważne, że jeśli w Polsce znikają stare lasy podnosi się wielkie larum. Tymczasem stare drzewostany z punktu widzenia walki z ociepleniem klimatu są już mało przydatne.

W ich miejsce pojawiają się sadzonki dębów. Jeśli na przykład na 1 ha rosło 100 dorosłych dębów nasadza się 5 tys. sadzonek. Potem trwa wieloletnia selekcja, której następstwem jest pozostawienie 100 najzdrowszych okazów, które zastąpią w przyszłości wycięte drzewa. Już po mniej niż 10 latach pochłaniają więcej dwutlenku węgla niż wydalają tlenu.

Dzięki grubej warstwie glin zwałowych, co jest pozostałością epoki polodowcowej, dęby krotoszyńskie mają utrudniony wzrost, co przekłada się na równomierne i gęste usłojenie, nawet powyżej 12 słojów przyrostów na centymetrze, jasną jednolitą barwę i idealnie prosty pień.  

Tak wygląda zastawka

 

80 lat i mamy inny klimat

Jak na ubogich w wodę terenach mogło wyrosnąć skupisko tak olbrzymich i pięknych drzew? Przemysław Świerblewski pokazuje mi operat z lat 30. ubiegłego wieku, z którego wynika, że grunt, na którym rosły wtedy dęby, był podmokły i planowano go osuszyć, aby poprawić warunki wzrostu. Część z tych planów udało się zrealizować. To było ponad 80 lat temu,

Pod koniec XX wieku sytuacja zaczęła się zmieniać.

- Pierwsze oznaki suszy obserwowano już na początku lat 80. – mówi Przemysław Świerblewski. - Ilość opadów zaczęła maleć, a dęby potrzebują znacznych ilości wody. Problemem jest także twarde, gliniaste podłoże, które powoduje, że dęby nie zakorzeniają się na kilka metrów, a mniej więcej na metr. Pod gliną nie ma wody gruntowej.   

Teraz jest jeszcze gorzej. Temperatury lawinowo rosną, maleje ilość opadów, co znacznie pogarsza kondycję drzew. Dotyczy to głównie drzew starych.

– Z tymi, które sadzimy teraz jest znacznie lepiej. One przystosowują się do nowych warunków i z suchymi latami będą sobie na pewno lepiej radzić – przekonuje inżynier nadzoru.

Wybudowane oczko wodne

 

Jak zatrzymać wodę?

Nadleśnictwo już od wielu lat włącza się w kolejne programy małej retencji i buduje różne urządzenia zapobiegające odpływowi wody opadowej. Wykorzystuje w tym celu fundusze zewnętrzne, a także środki własne. Leśniczowie sami zgłaszają pomysły, w jakich miejscach można przeprowadzić prace, aby uzyskać efekt. Niekiedy wystarczy tylko oczyścić rowy, którymi płynie woda nawadniająca lasy. Czasem trzeba wybudować zastawki, które zatrzymają wodę lub zmienią kierunek jej przepływu. Jak mówi leśniczy w Leśnictwie Smoszew, Andrzej Piesyk: – Ona ma wrócić do lasu, a nie polami spłynąć w końcu do Bałtyku.

Odnawia się lub buduje nowe zbiorniki wodne w miejscach, gdzie są warunki do gromadzenia się wody. Największy powstał w leśnictwie Stary Las, ma powierzchnię 0,70 ha, dzięki czemu gromadzi 5 tys. m sześciennych wody. Wybudowano tu też dwa mniejsze zbiorniki  (0,32 i 0,35 ha) z oprzyrządowaniem.

Wokół zbiorników zwiększa się różnorodność biologiczna, powstają nowe siedliska, chętnie zasiedlane przez organizmy wodno-błotne, płazy, a także rośliny. Do tych miejsc udają się jelenie, dziki czy czarne bociany. Tu dodatkowo wiąże się woda i w pośredni sposób odżywia rosnące wokół drzewa.

Zbiornik leśny po przebudowie

 

Co już zrobiono

W ostatnich kilku latach roku zbudowano 16 zastawek i dwa zbiorniki wodne. W samych stawach będziemy mogli magazynować prawie 8 tys. m sześciennych wody, a dodatkowo każda z zastawek będzie zatrzymywała odpływ powierzchniowy, dzięki czemu więcej wody zostanie w lesie.

- W następnym etapie wykonaliśmy 20 obiektów, na które złożyły się zastawki, zbiorniki i mokradła, w których udało nam się zatrzymać prawie 9 tys. m sześciennych wody. Wszystko to odbywało się w ramach projektu „Kompleksowy projekt adaptacji lasów i leśnictwa do zmian klimatu – mała retencja oraz przeciwdziałanie erozji wodnej na terenach nizinnych” – mówi na zakończenie inżynier nadzoru Przemysław Świerblewski.

W tej chwili nadleśnictwo poszukuje kolejnych możliwości prowadzenia dalszych inwestycji. Wiele udało się zrobić, chociaż pamiętać trzeba, że same lasy na pewno nie uratują nas przed katastrofą klimatyczną. Dadzą nam natomiast więcej czasu, około 20-25 lat, aby globalna gospodarka mogła przestawić się na racjonalne, ekologiczne tory. 

 

Lasy mają nas uratować

Lasy to nie tylko miejsca, w których lubimy spędzać czas, podziwiając panującą tam ciszę, oddychając nieskażonym powietrzem, podziwiając florę i faunę. Lasy mają nas uchronić przed katastrofą klimatyczną, do której zmierzamy za sprawą niekontrolowanego rozwoju przemysłu i spalania kopalin, co powoduje nadmierną emisję COdo atmosfery.          

W ostatnich latach klimat ocieplił się o ponad 1 st. C. To oznacza, że produkujemy o 50 procent zabójczego dwutlenku węgla więcej niż dotąd. W rezultacie zagraża nam podniesienie poziomu mórz, wzrost silnych opadów, huraganów, upałów i susz, które w efekcie sparaliżują życie na Ziemi. 

Lasy, obok oceanów, mają nam pomóc w pochłanianiu dwutlenku węgla. Dzięki nim jego absorpcja sięga 30 procent. Lądy pokrywają zaledwie 25 proc. naszej planety, a jedną trzecią ich powierzchni zajmują lasy. Można więc sobie wyobrazić, jak wielką rolę powinny odegrać w procesie ratowania życia na naszej planecie.

Lasy wokół Krotoszyna dają coś jeszcze, zdrowe drzewo, którego tak bardzo potrzebujemy w gospodarce.  

Fotografie: Nadleśnictwo Krotoszyn

 

 

 

 

 

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%