Wiosna to czas wschodów, tak na polu, jak i w lesie. Ale przecież las się sadzi, a nie sieje... Okazuje się, że nie tylko.
Coraz częściej do zakładania nowych upraw leśnych używamy nasion, a nie sadzonek. I to zarówno nasion zebranych z drzew i wysianych siewnikiem, jak i tych, które spadły z drzew prosto na przygotowaną glebę. To właśnie dlatego na niektórych powierzchniach zauważamy leśniczych poszukujących kiełków sosny czy buka.
Odnowienie naturalne
Gdy wykorzystujemy nasiona opadające prosto z drzew na miejsce docelowe, mówimy o odnowieniu naturalnym. Zwykle pojawia się ono w wybranych przez nas miejscach w dużej obfitości. Często w zagęszczeniu kilkudziesięciu, kilkuset tysięcy drzewek na 1 ha, czyli ok. 10 razy więcej niż w przypadku sadzenia. Chętnie wykorzystujemy odnowienie naturalne w codziennej praktyce, ponieważ unikamy w ten sposób uszkadzania systemów korzeniowych drzewek i stresu związanego z przesadzaniem ze szkółki. Jednak nie zawsze jest ono możliwe. Wiele zależy od tego, czy w danym roku jest urodzaj nasion oraz od tego, czy wybrana powierzchnia się łatwo zachwaszcza, czy nie. Silna konkurencja chwastów utrudnia, a często uniemożliwia wzrost siewek.
Obsiew boczy lub górny
W zależności od gatunku drzewa i ciężaru nasion wykorzystujemy obsiew boczny (np. sosna) lub górny (np. buk). Sosna potrzebuje do wzrostu dużo światła, a jej nasiona są łatwo przenoszone przez wiatr, dlatego naturalny obsiew lepiej udaje się na powierzchni pozbawionej drzew, do której przylega drzewostan dojrzały będący źródłem nasion. Natomiast buk ma nasiona ciężkie, a młode drzewka są bardziej wrażliwe i lepiej rosną pod okapem „rodziców”. Z tego powodu tam, gdzie planujemy odnowienie naturalne bukowe, wycinamy tylko część drzew, aby dopuścić niezbędną dla potrzeb młodego pokolenia ilość światła do dna lasu, a zastawić pozostałe buki jako źródło nasion i osłonę.
Siew sztuczny
Gdy nie ma urodzaju nasion lub w otoczeniu brak ich źródła, a gleba nie zachwaszcza się zbyt szybko, stosujemy siew sztuczny, zwykle siewnikiem ręcznym (sosna) lub bez siewnika (dąb). Dla leśniczego czas od siewu do wschodów jest czasem niepokoju. Czy będzie odpowiednia wilgotność? Czy spadnie deszcz? Czy wysuszające wiatry nie wywieją nasion sosnowych? Czy myszy nie zjedzą żołędzi? Dopiero widok wschodzących siewek jest jak balsam na serce leśnika. Wtedy już wie, że pierwszy etap zakończył się powodzeniem.W krotoszyńskich lasach najwięcej mamy siewów sosnowych, ale w latach urodzaju żołędzi siejemy również dęby.
Fot. A. Komorowska
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz