Był indywidualistą i społecznikiem nastawionym na innych ludzi. Przyszło mu żyć i pracować na przełomie PRL-u i nowych czasów, w których świetnie się odnalazł. Ciężka choroba przedwcześnie wyeliminowała go z aktywności zawodowej. Przez cztery kadencje był radnym (1990-2006).
Urodził się w Domachowie, w gminie Krobia, w rodzinie typowo rolniczej. Zanim w 1972 r. rozpoczął pracę w krotoszyńskiej Gromadzkiej Radzie Narodowej, ukończył Technikum Rolnicze w Grabonogu pod Gostyniem. Wykształcenie wyższe i tytuł magistra inżyniera rolnictwa zdobył na Akademii Rolniczej we Wrocławiu.
Przez 17 lat był pracownikiem Urzędu Miasta i Gminy, w tym w latach 1984-1990 – szefem Wydziału Rolnictwa, Gospodarki Żywnościowej i Leśnictwa. Później do roku 2000 pełnił funkcję kierownika Rejonowego i Powiatowego Urzędu Pracy. W 1996 r. przeszedł dotkliwy wylew krwi do mózgu.
Jeszcze jako kawaler, w latach 70., został agronomem i zamieszkał w agronomówce w Biadkach. Była to funkcja polegająca na upowszechnianiu wśród gospodarzy teoretycznej i praktycznej wiedzy o rolnictwie. Dom miał biuro, do którego tłumnie przychodzili rolnicy, przylegał do niego ogródek – pólko demonstracyjno-doświadczalne. Do 1984 r. kierował Gminną Służbą Rolną i z tego tytułu nadzorował m.in. wymianę materiału siewnego czy przydział maszyn rolniczych. W 1996 r. ukończył podyplomowe studia z wyceny nieruchomości i – jako biegłemu – sądy zlecały mu wyceny nieruchomości aż do 2015 r.
Jakim był człowiekiem, pracownikiem, radnym? Na pewno wyróżniającym się swoją społecznikowską pasją, która – jak wspomina córka Jolanta – była dla niego często ważniejsza niż potrzeby własne czy rodziny. Żył sprawami innych ludzi, uwielbiał przekazywać im wiedzę, którą najpierw z zaciekawieniem pozyskiwał, pomagał im, jak tylko mógł. Interesowało go nie tylko rolnictwo, także wszelkie sprawy leżące w orbicie radnego. W sposobie bycia miał coś ciepłego. Często się uśmiechał.
W tym co mówił i robił, zawsze był samodzielny i niezależny. Krytykował wady starej władzy, wielki potencjał dostrzegał w nowych czasach. Znany był z mówienia prawdy, choć nigdy nie robił tego w sposób napastliwy. Przez jakiś czas współpracował z „Rzeczą Krotoszyńską”.
Gdy przed laty – w ramach wojenki z ówczesnym wiceburmistrzem Julianem Joksiem – krytykowaliśmy długą budowę oczyszczalni, tłumaczył nam, że nie mamy racji. Z Julianem Joksiem znali się zresztą od dawna, gdyż pochodzili z tych samych stron, ale byli ludźmi na wskroś różnymi. Ich znajomość, jak się domyślam, przechodziła różne fazy, ale wiem także, że po wylewie burmistrz odwiedzał swojego kolegę. Nie mogli się dobrze rozumieć. Jeden był człowiekiem nastawionym na sukces i mocno stąpającym po ziemi, drugiemu na tym w ogóle nie zależało, miał swoje zdanie, nie chciał się komukolwiek podporządkowywać. Lubił polemiki, inaczej patrzył na świat i ludzi.
Był członkiem wielu organizacji w Krotoszynie i Biadkach, a to że tak często – nawet mimo kłopotów ze zdrowiem – wybierano go radnym, mówi samo za siebie. Pracował także jako nauczyciel. Ślady jego działalności widoczne są materialnie w kilku miejscach...
Zmarł 23 grudnia 2020 roku w szpitalu w Poznaniu. Przyczyniły się do tego: choroba niedokrwienna, zapalenie trzustki i – niestety – COVID-19. Jego ostatnie lata naznaczone były wcześniejszymi przejściami – przedwczesną utratą stanowiska i chorobą. Ta z pewnością zostawiła ślady na jego ogólnym samopoczuciu i ocenie rzeczywistości.
Janusz Urbaniak
Fotografia z archiwum domowego J. Majchrzak
Alu22:12, 17.01.2021
1 0
Felku spij spokojnie odpocznij po ziemskiej wedrowce,byles wspanialym c lowiekiem,uczyles mnie jako jeden z niewielu orki urzedniczej w kazdym petencie wiedziałeś człowieka byłeś super,poszedłeś na wieczną służbę 22:12, 17.01.2021